Wiadomości

Znalezione – nie kradzione?

Data publikacji 01.06.2017

O ile w niektórych przysłowiach jest zwykle dużo prawdy, to w przypadku powiedzenia „znalezione nie kradzione” nie ma jej wcale. Przekonała się o tym 24-latka i jej 27-letni kolega, którzy zostali zatrzymani za przywłaszczenie smartfona wartego 2 tys. zł. Policjanci odzyskali telefon, a sprawcy przywłaszczenia muszą liczyć się z karą nawet roku więzienia.

Tarnogórscy policjanci otrzymali zgłoszenie o przywłaszczonym pod koniec lutego telefonie komórkowym wartym 2 tys. zł. Sprawą zajęli się kryminalni. Stróże prawa ostatecznie namierzyli osobę, która dopuściła się przywłaszczenia. Była to 24-letnia mieszkanka powiatu tarnogórskiego, która, jak się okazało, znalazła telefon na ulicy, w pobliżu tarnogórskiego dworca. Kobieta, zamiast oddać telefon do Biura Rzeczy Znalezionych, czy powiadomić o znalezisku policjantów, zachowała go dla siebie, a później postanowiła go sprzedać. Pomógł jej w tym 27-letni bytomianin, który oddał telefon do jednego z tarnogórskich lombardów. Policjanci odzyskali smartfona, który trafił już do prawowitego właściciela. Sprawcy „znalezionego – nie kradzionego” telefonu odpowiedzą teraz przed sądem. Grozi im nawet rok więzienia.

W świetle kodeksu karnego znalazca, który nie dopełnił obowiązków i zachował znalezioną rzecz dla siebie, będzie odpowiadał za jej przywłaszczenie.

Znalazłeś telefon, portfel, rower czy inną wartościową rzecz? Nie czekaj na wizytę policji, tylko oddaj znalezisko.

Jednak wiele przypadków rejestrowanych przez stróżów prawa wskazuje, że część społeczeństwa kieruje się mylnym hasłem „Znalezione - nie kradzione”.

Żadna rzecz, której nie jesteśmy właścicielami, nie jest nasza. Kiedy zabierasz i nie oddajesz znalezionego na ławce telefonu, plecaka czy portfela – stajesz się sprawcą przestępstwa. W takich przypadkach znaleziony przedmiot należy oddać w urzędzie albo na policji. W przeciwnym przypadku „znalazca” dopuszcza się przestępstwa lub wykroczenia.

Powrót na górę strony